Książki

Hotel pod Jemioła – Richard Paul Evans

Hotel pod Jemiołą

Na ostatnie święta zaplanowałam sobie przeczytanie książek, których akcja dzieje się wokół świąt Bożego Narodzenia, aby jeszcze lepiej poczuć tę atmosferę. Chciałam skorzystać już z pozycji, które są na mojej półce i padło na „Hotel Pod Jemiołą”. Sam autor książek jest znany ze swoich poczytnych romansów i miałam nadzieję, że ten też taki będzie. Być może oczekiwałam zbyt wiele, ale dostałam powieść dla kobiet jakich wiele… może gdyby była wydana z 10 lat wcześniej to byłabym usatysfakcjonowana, a tak się jednak nie stało. I wybaczcie, ale recenzja będzie ze spoilerami… w końcu sama okładka jest jednym wielkim spoilerem…

„Najlepsze lata życia są zawsze przed nami”

Hotel pod Jemiołą

źródło: zdjęcie własne

Hotel pod Jemiołą…

Ta powieść jest zdecydowanie bardzo lekkim romansem, który ma nam pomóc się odstresować. Książkę przeczytałam w zadziwiająco szybkim tempie, ale nie jest też zbyt wymagająca. Patrząc jednak na sam gatunek i autora, wcale nie ma to być wielkie dzieło, a właśnie lekka powieść. Pytanie czy nie jest zbyt lekka?

Główna bohaterką jest Kimberly, której życie uczuciowe jest pasmem niepowodzeń. Sytuacji nie poprawia brak zrozumienia i pogodzenia się z odejściem jej mamy. Mimo to jedynym marzeniem Kim jest zostanie bestsellerową pisarką romansów. W końcu nadarza się okazja ku temu by podszkolić swoje umiejętności i wyjeżdża na warsztaty dla początkujących pisarzy, które odbywają się w tytułowym „Hotelu pod Jemiołą”. Nawiązuje tam drobne znajomości oraz poznaje niesamowitego mężczyznę Zeke’a. I jak się potoczyła ich historia? Tak jak wszystkie standardowe romanse… on miał tajemnicę, wyszła ona na jaw, dwójka zakochanych w sobie ludzi się rozeszła bo ze sobą nie rozmawiali, a później był happy end. Warto jeszcze wspomnieć, że owa historia jest przewidywalna i jeśli czytaliście czy oglądaliście nawet kilka popularnych filmów romantycznych to wiecie jak ta powieść się skończy.

Co poszło nie tak?

Powieść zaprzecza sama sobie. Kim daje do przeczytania swoją powieść Zeke’owi, który w delikatny sposób pragnie wyrazić swoją konstruktywną krytykę. Twierdzi, że jej postacie są zbyt płytkie i jednowymiarowe, zbyt idealne, a sama historia wygląda jak bajka opowiada małym dziewczynkom. Problemem jest to, iż ta książka dokładnie taka jest… postacie są jednowymiarowe, zbyt wyidealizowane i nie możemy się z nimi utożsamić, mimo że ich życie to nie jest pasmo sukcesów i szczęścia. Historia jest mocno stereotypowa, to jak oglądanie 1,5h filmu, gdzie wiesz, że ok. 20 minut przed końcem główna para bohaterów się ze sobą pokłóci, w ostatniej chwili pogodzi, a potem będą żyli długo i szczęśliwie.

Dużym problemem jest też okładka… ot dwójka szczęśliwych ludzi, gdzie mężczyzna wręcza książkę kobiecie. Gdy czytacie ten romans i dochodzicie do pewnego momentu to zdajecie sobie sprawę, że ta okładka zdradza Wam całe zakończenie oraz sekrety bohaterów. Pasuje ona do samej treści, ale przekazuje zbyt wiele.

Dużym plusem powieści jest ojciec głównej bohaterki, osoba niezwykle ciepła, uprzejma i dbająca o innych. Ważniejsze jest dla niego dobro wszystkich dookoła niż jego własne. Jest to postać poboczna, ale wszystkie fragmenty z nim stają się znacznie ciekawsze.

Książka jest lekka i czyta się ją bardzo szybko. Jeśli szukacie powieści niezobowiązującej, która nie zmieni waszego życia – to jest właśnie pozycja dla Was. Klimat świąteczny nawet został zachowany, chodź wiadomo, że w Ameryce inaczej się je obchodzi. Nie żałuję czasu, który jej poświęciłam, ale z pewnością nie jest to pozycja świąteczna, do której będą wracała w kolejnych latach. Nie jest to z pewnością ostatnia książka Richarda P. Evansa, w końcu to król romansów i jestem ciekawa jego twórczości 🙂

SHARE
RELATED POSTS
hasztag remigiusz mróz recenzja
# Hashtag recenzja – Remigiusz Mróz
Plany czytelnicze na najbliższy czas
Plany czytelnicze na najbliższy czas
Twój Simon i Gilliamesque
Gilliamesque i Twój Simon
11 komentarzy
  • Irena Bujak
    26 marca 2020 at 22:37

    Ten tytuł akurat jeszcze przede mną. Ogólnie bardzo lubię pióro autora i mam nadzieję, że ja się nie zawiodę. 😉

    • Mroczny.pl
      28 marca 2020 at 10:28

      Jeśli lubisz jego styl pisania to powinnaś być zadowolona!

  • Po prostu MAMA
    26 marca 2020 at 18:01

    Nie lubię “lekkich romansów”, a po Twojej recenzji na pewno po nią nie sięgnę.

    • Mroczny.pl
      28 marca 2020 at 10:26

      Jest lekki i mocno w klimacie świątecznym, więc ma oddawać ducha świąt i nieść dobrą wieść 🙂

  • Katarzyna Krasoń
    26 marca 2020 at 13:04

    Ja z prozą Edvansa się nie polubiłam.

    • Mroczny.pl
      28 marca 2020 at 10:20

      U mnie może być podobnie, ale dam mu jeszcze szanse.

  • Marta
    26 marca 2020 at 12:20

    Nie do końca mój klimat, a po tej recenzji tym bardziej nie mam chęci

    • Mroczny.pl
      28 marca 2020 at 10:19

      Książki o tematyce świątecznej zwykle nie są najmocniejsze. Mają być ciepłe, szybkie w czytaniu i przywołujące ducha świąt.

  • Meg Sheti
    26 marca 2020 at 08:12

    To zdecydowanie nie moje klimaty 🙂

  • Bookendorfina Izabela Pycio
    26 marca 2020 at 06:37

    Czasem ciągnie człowieka do takich ciepłych klimatów, romantycznych nut fikcji, gdzie wszystko kończy się dobrze, a bohaterowie przepełnieni są szczęściem. 🙂

    • Mroczny.pl
      28 marca 2020 at 10:18

      Dokładnie tak, dlatego często je czytam takie powieści w okresie świąt 🙂

Leave Your Reply

*