Klątwa Śpiącej Królewny to hardcorowa wersja baśni braci Grimm skierowana dla dorosłych. Motyw oczywiście w głównej mierze jest ten sam, ale został nieco ubarwiony scenami gotyckiego horroru. Reżyserem jest Pearry Reginald Teo, który już ma na swoim koncie podobne produkcje.
Historia opowiada o młodym artyście Thomasie, który często śni o pięknej śpiącej królewnie. Jeszcze nie wie o tym, że zaraz sny staną się rzeczywistością. Pewnego dnia dostaje informację, że po śmierci wuja otrzymał w spadku rodzinną rezydencję oraz klątwę, która jest w jego rodzinie od wielu pokoleń. Posiadłość mimo, iż piękna i okazała kryje w sobie mroczne tajemnice i historie. W opinii wielu miejscowych krąży legenda, że zginęło w niej kilkadziesiąt osób, jednak nikt nie potrafi tego potwierdzić.
Znana z baśni braci Grimm królewna została przedstawiona i ucharakteryzowana jak gotka, a więc jest to nowoczesna jej wersja. Thomas, aby ją odnaleźć będzie musiał złamać klątwę panującą w domu. Już na pierwszy rzut oka da się dostrzec, że jest on nawiedzony. Poruszające się manekiny, krew bohatera potrzebna do otwarcia przejścia i uruchomienia wszystkich systemów, straszaki i blondynka poszukująca swojego zaginionego brata, to wszystko ma powiązanie z fabułą, która jednak potrafi mocno wciągnąć. Zdjęcia i charakteryzacje są bardzo dobre, niezależnie czy to tytułowa królewna czy też upiory, wszystko zostało zrobione jak należy i nie do czego się przyczepić. Niestety film posiada jeden mankament, który jest dość istotny – zakończenie. Oglądając je ma się wrażenie jakby horror miał się dopiero zacząć rozkręcać. Kto wie, być może jest to ukryta zapowiedź kolejnej części, a może po prostu coś nie wyszło.